Dorota Schrammek "Na brzegu życia" (Szara Godzina)

Ostatnio z dużym dystansem podchodzę do powieści powszechnie chwalonych, zbierających niemal same pochlebne opinie. Często bowiem zdarza się, że są one na wyrost, przesadzone, wynoszące przeciętną książkę na piedestał. Sceptycyzm nie powstrzymuje mnie jednak od sięgania po twórczość autorów, których jeszcze nie miałam okazji czytać. Zawsze warto spróbować, by potem śmiało móc skonfrontować własne wrażenia z odczuciami innych czytelników. 

W przypadku "Na brzegu życia" Doroty Schrammek nie rozczarowałam się. Wręcz przeciwnie, byłam pozytywnie zaskoczona, zachwycona dobrze napisaną opowieścią o zwyczajnym życiu, w którym jak w kalejdoskopie przeplatają się dobre i złe wydarzenia, jedni się rodzą, drudzy umierają, są rozstania i powroty, tajemnice i niespodzianki, śmiech i łzy. Przeczytałam tę książkę niemal jednym tchem, zauroczona jej klimatem, szczerością,  swojskością.  Skojarzyła mi się z  powieścią radiową "W Jezioranach", uwielbianą przez słuchaczy od wielu lat. Od razu postawiłam też ogromnego plusa za... Melanię, nie zdradzę kim ona jest, ale zapewniam, że to postać z charakterem, wręcz można powiedzieć: z pazurem. 

"Na brzegu życia" to druga część "pobierowskiej trylogii", jednak spokojnie można ją czytać bez znajomości tej pierwszej -"Horyzontów uczuć". Z tym, że nabiera się ochoty na jej przeczytanie. Pewne wcześniejsze wydarzenia zostały wspomniane, więc chciałoby się uzupełnić wątki. Podobnie jak poznać dalsze losy bohaterów w zapowiadanym, trzecim tomie  "Wiatr wspomnień". Wróćmy jednak do powieści numer dwa.

Akcja toczy się na Pomorzu Zachodnim - w Pobierowie i okolicach. Zajrzymy także do Wrocławia i Berlina. Poznamy grono barwnych postaci. Niektóre z nich już znane czytelnikom z pierwszego tomu, pojawiają się też nowe. Są to bohaterowie z krwi i kości,  zwyczajni i prawdziwi, tacy ludzie z sąsiedztwa. Matylda, dobra i mądra sołtyska Pobierowa, prowadzi pensjonat i troszczy się o męża. Władysław, który pełni funkcję wójta, pracuje z ogromnym zaangażowaniem, choć ktoś mu ciągle podkłada kłody po nogi. Niestety, przypłaci to zdrowiem. Zoja z Ryszardem kupują domek na odludziu, z tym  sielskim miejscem związana jest jednak tajemnicza historia. Aurelia i Christian muszą przewartościować swój związek. Dorota i Piotr cieszą się córeczką i pomagają przyjaciołom, Aldonie i Michałowi, którym nie układa się zbyt dobrze. Natomiast Antoni Woźnica pisze skargę za skargą i "wojuje" ze sfinksem. 

Właśnie o tej postaci chciałabym wspomnieć nieco więcej. Wydaje mi się, że niemal każda gmina, czy powiat ma swojego Antoniego Woźnicę, czepialskiego malkontenta, wiecznego oponenta władz, zajadłego wroga szukającego dziury w całym, zasypującego urzędy stosami nieuzasadnionych skarg i absurdalnych pism, na które odpisywanie paraliżuje pracę administracji. Ta postać jest znakomita, celowo karykaturalna, ale bardzo prawdziwa. 

Błędem byłoby wyjawienie zbyt wielu kluczowych szczegółów fabuły. Powiem tylko, że dzieje się bardzo dużo, zarówno dobrego jak i złego. Dramatyczne i humorystyczne sceny są doskonale wyważone, podane w odpowiednich proporcjach. Mimo sporej ilości postaci i wątków, nie odczuwa się chaotyczności, sprawnie przechodzi się z kadru w kadr, śledząc perypetie bohaterów jak w serialu, na którego kolejny odcinek czeka się z niecierpliwością.

"Na brzegu życia" urzeka swoją normalnością,  jest takim wielowymiarowym obrazkiem z życia wziętym. To powieść ciepła, szczera, realistyczna, ujmująca swojskim klimatem, nadmorską scenerią. Barwne postaci, zwroty akcji, zabawne sytuacje i dialogi, momenty zaskoczenia i chwile wzruszeń to cała gama czytelniczych atrakcji, jakie Dorota Schrammek stosuje z powodzeniem w swojej twórczości. 

Autorka wie, jak rozbawić czytelnika i jak go wzruszyć do łez. Potrafi zbudować ciekawą, wielowątkową historię, w której jak w lusterku odbija się życie zwykłych ludzi, ich problemy, uczucia, tajemnice i marzenia.  Nie zawsze jest możliwy "happy end", ale zawsze jest miejsce na budzące się nadzieje... Czy się spełnią? Okaże się w trzeciej części. Tymczasem zatrzymajmy się z bohaterami pobierowskiej opowieści na brzegu... 

Powieść "Na brzegu życia" polecam szczególnie osobom poszukującym dobrej, nieprzekombinowanej prozy obyczajowej,  lubiącym powieści, nad którymi można się śmiać i płakać na przemian.  Wszystkim czytelnikom zalecam nadmorski klimat, zatem - miejcie książki Doroty Schrammek na horyzoncie,  na brzegu listy lektur na najbliższy czas.

 

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież