Hanna Greń "Cień sprzedawcy snów" (Novae Res)

Cień sprzedawcy snów to bardziej książka obyczajowa z motywem kryminalnym, aniżeli jak to wydawca określił kryminał. Wielu czytelników ten fakt może rozczarować, inni nie zważą nawet na tę różnicę pochłonięci zawartością, jaką przygotowała autorka, pani Hanna Greń. Sama byłam nastawiona na przeczytanie świetnego polskiego kryminału. Przeczytałam fenomenalnie śmieszną powieść obyczajową. I szczerze mówiąc, nie mam zamiaru narzekać. 

Cień sprzedawcy snów opowiada o losach Marcina i Konrada- przyjaciół z dzieciństwa, aktualnie będących policjantami. Kilka lat wcześniej zajmowali się sprawą dwóch morderstw, które łączyła brutalność z jaką zostały dokonane, a także pozostawiony przez sprawcę liścik. Kiedy Marcin przypadkowo spotyka kobietę uderzająco podobną do, jak im się wydawało, pierwszej ofiary Sprzedawcy Snów, przyjaciele rozpoczynają na nowo poszukiwania człowieka odpowiedzialnego za śmierć dwóch dziewczyn. W końcu sprawa morderstwa, która zostaje umorzona, ze względu na brak dowodów i sprawcy to plama na honorze dla śledczych. Jednak nie wszystkim na komendzie podoba się próba wznowienia śledztwa, dlatego panowie zostają wysłani na urlop. Czasu tego jednak nie marnują. Marcin zwiąże się z Zeną, jak się okazuje siostrą jednej z ofiar, a Konrad z jej ponadprzeciętnie inteligentną sąsiadką. W czwórkę postarają się wyjaśnić niedokończoną sprawę. 

Samego mordercę i jego motywy poznajemy poprzez  zamieszczenie Pamiętnika, zawierającego okrutne sceny z popełnionych zbrodni oraz z okresu, kiedy był jeszcze dzieckiem. I nie jest to bajkowe dzieciństwo, tylko piętno, które popchnęło Go w stronę błędnie pojmowanego zbawienia. Zbawienia przez cierpienie.

Książka intryguje i wciąga od pierwszych stron. Kontrast pomiędzy makabrycznymi opisami Sprzedawcy Snów, a dowcipnymi, momentami ironicznymi dialogami głównych bohaterów buduje ciekawą całość, od której ciężko się oderwać. Zakończenie może trochę rozczarowywać czytelników żądnych konfrontacji,  jednak na nudną akcję na pewno nie można narzekać.     

Nie zaczynajcie jej czytać wieczorem, bo noc macie z głowy.

Komentarze  

 
0 #3 Agnieszka 2015-01-10 19:31
Lubię nietypowe kryminały, taki "dryfujący" zapowiada się ciekawie. Przyznam, że recenzja zachęciła mnie do przeczytania "Cienia sprzedawcy..."
Autorce - gratuluję debiutu, a skoro skojarzyło mi się ze Skowrońskim (choć jeden motyw wiosny nie czyni ;-) ) to tylko na plus, bo akurat jego książki chętnie czytam. Jeśli pani Hanna nie inspirowała się nim, to drugi plus, bo wygląda na to, że podobieństwo niezamierzone, a chwyt literacki w sumie dobry ( z punktu widzenia czytelnika, myślę.
Życzę, by "Cień..." nie pozostawał w cieniu innych książek!
Cytować
 
 
0 #2 Hanna Greń 2015-01-10 19:21
Witam i dziękuję bardzo, że zadała sobie Pani trud przeczytania i zrecenzowania książki.
Miał to być kryminał, to fakt, niestety po drodze zboczyłam z kursu.
Bohaterowie przejęli nade mną władzę i zdryfowałam.
To było moje pierwsze podejście do napisania książki i tak wyszło.
Niestety nie inspirowałam się Jackiem Skowrońskim, a szkoda! Z jego twórczością zapoznałam się dopiero w w ubiegłym roku, a wtedy Sprzedawca snów już skończył z zabijaniem.
Pozdrawiam serdecznie.
Hanna
Cytować
 
 
0 #1 Agnieszka 2015-01-09 08:41
Motyw z pamiętnikiem zabójcy i piętnem z dzieciństwa skojarzył mi się z prozą J. Skowrońskiego, ale u niego nie jest aż tak śmiesznie, jak wynika z powyższej recenzji.
Jeśli autorka się zainspirowała, to nawet fajnie, bo akurat dobry wzorzec wybrała.
Cytować
 

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież