Ahsan Ridha Hassan "Wieża" (Novae Res)

Coś się stało z tą polską fantastyką, że coraz więcej wydaje się tasiemców (przykładowo, większość tego co do mnie dociera z Fabryki Słów to kontynuacje starych serii), a coraz mniej książek, które kontynuowane nigdy nie będą. I o ile nie mam nic przeciwko wielotomowym historiom, brakuje mi krótszych, skondensowanych dzieł. Takich zostawiających czytelnika w stanie egzystencjalnej niepewności połączonej z bezwarunkowym podziwem dla warsztatu autora. Ostatnio dorwałem jedną z nich - to "Wieża" Ahsana Ridha Hassana.

 

Książka jest zbiorem pięciu opowiadań, które nie są powiązane fabularnie. W części z nich nie występują nawet elementy fantastyki, co trudno oczywiście uznać za wadę. Generalnie, twórczość A.R.H. można sklasyfikować jako opowiadania grozy łamane na niepokój społeczno-egzystencjalny. Autor kreśląc swoje historie zawsze skupia się na mrocznych stronach ludzkiej psychiki, pozwalając ewoluować zaburzeniom wraz z rozwojem fabuły. Muszę przyznać, że dawno nie czytałem tak pobudzającej intelekt beletrystyki.

Najjaśniejszym punktem zbioru jest otwierające go opowiadanie tytułowe. W "Wieży" dostajemy nie tylko początkującego literata i jego materializujące się lęki, ale także próbę wielokrotnego łamania bariery między pisarzem, książką i czytelnikiem. "Pożerany 4.0", drugi w kolejności, jest jednocześnie najsłabszym ogniwem zestawu. Historia licealisty pomagającego starszym kolegom w kradzieży z przeklętego domu wydaje się ciekawa z punktu widzenia psychologicznego (bardzo dobre zakończenie), ale prowadzona jest ociężale i bez żadnych praktycznie intelektualnych uniesień.

"Robaczywy Księżyc" z kolei nawiązuje do wielowiekowej tradycji organizowania się mężczyzn w kluby (najczęściej mieszczące się w pubach). Czuć tutaj najlepsze klimaty dziewiętnastowiecznej dekadencji, co w połączeniu z próbą zmierzenia się ze znanym fantastycznym motywem (nie będę spoilerował) wypada znakomicie. W samych superlatywach można się też wypowiedzieć o niepokojącej historii sobowtóra Romana Polańskiego ("Doppelgänger") oraz polskiej odpowiedzi na "Proces" Kafki - przewidywalnym, ale solidnym "Sądnym dniu".

 

Choć autorowi jeszcze wiele brakuje do porównywanego z nim na okładce Neila Gaimana, "Wieża" jest jednym z najmocniejszym debiutów fantastycznych ostatnich lat. Głębia, charakterystyczny styl oraz wszechobecny, choć nienachalny morał sprawiają, że każde z zamieszczonych w zbiorze opowiadań jest wyjątkowe i głęboko zapada w pamięć. Jeśli szukacie niebanalnej, zaskakującej fantastyki, Ahsan Ridha Hassan jest właśnie dla was. A gdyby taka rekomendacja nie wystarczyła - "Wieża" bardzo przypomina mi pierwsze dokonania Jonathana Carrolla.

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież