Bożena Gałczyńska-Szurek "Wieczność bez ciebie" (Wydawnictwo Szara Godzina)

Nie mam zielonego pojęcia dlaczego, ale zawsze miałam dystans do polskiej literatury. Znalazły się nieliczne tytuły, których umiejscowienie w polskich realiach mnie nie odstraszało (chociażby Jeżycjada Musierowicz, w której zaczytywałam się jako nastolatka), zazwyczaj jednak nie mogłam przekonać się do akcji toczącej się w Warszawie, Krakowie czy jakiejś innej, mniejszej polskiej mieścinie. Dostawałam ciarek na samą myśl. Swoją drogą długo nie mogłam się też przekonać do muzyki w języku polskim. Nie pytajcie dlaczego, nie wiem. Poza tym są jeszcze te nieszczęsne aferki z udziałem polskich autorów, które jeszcze bardziej pogłębiły moją niechęć do rodzimej literatury. Ale z uprzedzeniami trzeba walczyć, dlatego właśnie postanowiłam dołączyć do akcji Czytajmy polskich autorów. Dziękować niebiosom, że trafiają się też takie książki, jak ta Bożeny Gałczyńskiej-Szurek.

Może to trochę nie moja bajka, bo znów akcja toczy się w polskim mieście, Zamościu, a przecież tego nie lubię. Może trochę bardziej nie moja bajka, bo postacie należą do elity, arystokratycznych rodzin, które wzbudzają we mnie pewne obawy i strach, że zarażę się ich snobizmem i społecznym nadęciem. Owszem, znów miałam wątpliwości, czy nie przejadę się na tej historii, jak na kilku innych, którym postanowiłam dać szansę. Ale wiecie, co jest fajne w tym fachu recenzenta blogowego? Że czasem sięga się po tytuły, po które nigdy by się nie sięgnęło, a które później okazują się być strzałem w dziesiątkę. Okej, Wieczność bez ciebie w sam środeczek tarczy nie trafia, ale wiecie, jest dobrze.

Tak jak już wspominałam, akcja rozgrywa się w malowniczym Zamościu, który zauroczył mnie swoim klimatem - nie na darmo nazywa się to miasto perłą renesansu. W okolicy szykuje się wielkie weselisko członków arystokratycznej rodziny, hrabiego Adama i jego pięknej wybranki, adwokat Kamili. Niestety, nadchodzące wydarzenie zostaje nieco zakłócone dziwnymi incydentami, w tym tajemniczym morderstwem w hotelu, które okazuje się być powiązane z przyszłymi małżonkami. Do akcji wkracza więc policja z  naszą główną bohaterką na czele, agentką Interpolu Klarą, próbując rozwikłać wielką rodzinną tajemnicę, która swój początek ma już w dalekiej przeszłości.

Szczerze przyznam, że nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Czytając notkę wydawcy, miałam wrażenie, że będzie nudno. No bo arystokratyczna rodzina i jej wielka tajemnica sprzed lat? Cóż tu może być ciekawego? Na szczęście okazało się, że autorka zgotowała nam niemałą intrygę, która była ogromnym zaskoczeniem. Choć z drugiej strony jestem trochę rozczarowana tym, jak Klara ją rozwiązała - brak konkretnych dowodów, opieranie się na intuicji, przeczuciach i snach do mnie nie przemówiło. Czułam się trochę, jakby nasza główna agentka była odrobinę jak wróżka śniąca o przyszłości. Jasne, można mieć przeczucia, ale bez przesady. Swoją drogą, jeśli już przy Klarze jesteśmy, to nie mogłam się powstrzymać od skojarzeń z agentką Maggie O'Dell znaną z serii kryminalnej Alex Kavy. Szczególnie, że to nie jest pierwsza książka, której główną bohaterką jest właśnie Klara. Podoba mi się to, że Klara z charakteru jest silna i potrafi postawić na swoim. Za to plus, bo przecież nie lubimy tych heroin, co się na chłopach wieszają i krzyczą ratunku!

No i cóż, sami widzicie, że lektura zaskoczyła mnie pozytywnie. Mimo moich uprzedzeń do polskiej literatury, jestem jak najbardziej zadowolona z tej historii i tego, jak rozwiązana została ta kryminalna zagadka. Jedno wciąż nie daje mi spokoju - skąd ta okładka? Owszem, jest przepiękna, ale ni w ząb nie potrafię znaleźć odniesienia do treści. Ktoś ma jakiś pomysł? Może to ta biel i Kamila jako przyszła panna młoda? Nie wiem. Tak czy inaczej, książkę polecam, bo posiada ciekawych bohaterów, dynamiczną akcję i zaskakujące zakończenie. 

 

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież