Wojciech Chmielarz "Przejęcie" (Wydawnictwo Czarne)

„Przejęcie” to moje pierwsze spotkanie z prozą Wojciecha Chmielarza. Oczywiście, jako wielbicielka gatunku, zetknęłam się z jego nazwiskiem oraz wcześniejszymi tytułami: „Podpalacz”,  „Farma lalek”,  ale nie na tyle by po nie sięgnąć. Dziś wiem, że to był błąd. „Przejęcie” to trzecia w dorobku dziennikarza lektura z komisarzem Jakubem Mortką w roli głównej. Nie jestem w stanie ocenić jej przez pryzmat poprzednich powieści, co tylko dodatkowo potęguje we mnie uczucie wspomnianego już błędu.

Jakub Mortka w recenzowanej powieści na pierwszym planie szuka zabójcy powieszonego na moście Gdańskim w Warszawie mężczyzny. Trup ma przecięty brzuch, a wewnątrz zaciśniętej dłoni arachidowy orzeszek. W skorupce. To daje początek wielkiego kryminalnego boomu. Z każdym rozdziałem, a ośmielę się nawet zaryzykować stwierdzenie, że z każdą nową stroną lektury mnożą się kolejne wątki, postacie, nowe wydarzenia, sprawy. Wszystkie są podane czytelnikowi w idealnym porządku. Cała intryga jest skrupulatnie przemyślana, a kolejne elementy układanki rozbudowują wątki kryminalne i powodują nie lada zamieszanie. Gdy czytelnik zdąży wytypować głównego podejrzanego i niemal jest przekonany o jego winie, nagle autor podrzuca nam kolejnego puzzla, który całkowicie zmienia wizję. I tak wracamy do początku poszukiwań.

Mortka to typowy literacki stróż prawa. Rozwodnik, z dwójką dzieci, do których prawo opieki ma była żona. Na szczęście nie pije, nie pali, a kontakty z ex są przykładne. Oprócz problemów zawodowych, ma też prywatne, dzięki czemu staje się bardziej wiarygodny dla czytelnika. Wątki osobiste przeplatają się z kryminalnymi na tyle elastycznie, że tworzy naprawdę zgrany duet. Na uwagę zasługuje również drugoplanowa postać – aspirantka Suchocka, z którą komisarzowi przyszło pracować. Młoda policjantka jest niezwykle oryginalną postacią. Zacząć trzeba od nazwiska idealnie oddającego jej wygląd, a kończąc na przygotowanych przez nią safe hous’y, które jak twierdzi zorganizowała na wypadek wojny. Od pierwszego spotkania z komisarzem udowadnia że jest właściwą osobą na właściwym miejscu, a jej wiedza jest ugruntowana i pomocna w prowadzonym śledztwie. Mam nadzieję, że Sucha obroni się swoją nietuzinkowością i nie zostanie przez Chmielarza pominięta w kolejnych tomach serii. 

Recenzowany kryminał został perfekcyjnie skonstruowany i jest nie lada gratką dla pasjonatów tego gatunku. Każdy, naprawdę nawet najmniejszy szczegół ma tu znaczenie. Nie ma nic przypadkowego. Nie ma sztucznie naciąganego rozbudowanego tła. Nie ma zbędnych opisów psychologicznych bohaterów. Za to jest tyle, ile przeciętny czytelnik potrzebuje, aby wciągnęła go fabuła, aby wspólnie z komisarzem Mortką mógł odgadywać tajemnicę i rozkoszować się dobieraniem właściwego elementu układanki. Wojciech Chmielarz w wyborny sposób rozplótł nad czytelnikiem pajęczynę zagadek. Mistrzowsko utkana nić prowadzi zarówno bohatera jak i miłośników kryminału do jednego celu. Odnalezienia mordercy. I od samego początku jest jasne, że w tę pajęczą sieć ma wpaść nie tylko wspomniany morderca, ale również i czytelnik. Co też się staje. 

Jedyne zastrzeżenia i wątpliwości budzi zastosowany w powieści product placement. Niestety w szczególności do jednego produktu jest on zbyt wyraźny. Nie wiem na ile jest to zabieg przypadkowy, a na ile działania wydawcy, ale wywarł on na mnie negatywny oddźwięk. Na szczęście te drobne faux pas nie zepsuło mi przyjemności czytania. „Przejęcie” Wojciecha Chmielarza to wyśmienity kryminał, na który trzeba zarezerwować sobie wieczór. Od pierwszych stron powieść trzyma w napięciu, niebezpiecznie wciąga i nie pozwala się oderwać. Raz złapany czytelnik zostaje natychmiast opleciony gęstą intrygą fabuły i nie ma innej możliwości jak stać się cieniem komisarza Mortki. Gorąco polecam!

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież