Anna Anton "Liori" (Novae Res)

Im jestem starszy, tym większą przyjemność sprawia mi czytanie baśni, bajek i generalnie twórczości skierowanej do młodszego czytelnika. W wieku 25 lat powróciłem do Kubusia Puchatka, baśni Andersena oraz słowiańskich legend dla dzieci i właśnie wtedy poczułem ich głębię, mądrość i ogromny urok. Dopiero z bagażem wiedzy i życiowych doświadczeń możemy w pełni ocenić kunszt prostych historii, które niosą ze sobą niewiele bardziej skomplikowany morał. Jako człowiek dojrzały (chociaż tylko rocznikowo), znajdujący się w samym centrum maratonu składającego się z pracy, nauki i spraw życia codziennego, z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że "Liori" Anny Anton z miejsca stała się jedną z moich ulubionych bajek osadzonych w realiach science-fiction.

Akcja tej sympatycznej powieści (choć z uwagi na rozmiar należałoby raczej traktować ją w kategoriach opowiadania) rozgrywa się w układzie słonecznym Mirmars, na który składa się kilka planet - między innymi San-Dok zamieszkana przez Świnryje, główne dramatis personae tej historii. Na horyzoncie pojawią się także Mikrusy będące mieszanką temperamentów hobbita i krasnoluda oraz złowieszcze Mackoczułki, które izolowane przez resztę mieszkańców układu słonecznego postanawiają podbić go drogą podstępu i oszustwa.

Urocze, prawda? Tak samo jak fabuła. Pewnego dnia królewna Świnryjów, która ma niedługo wyjść za mąż, zostaje uprowadzona, a na jej miejscu pojawia się przemieniony Mackoczułek. Jeśli dojdzie do ślubu przedstawiciela wrogiej rasy z księciem Ihilem, wybuchnie międzyplanetarny skandal, który może stać się przyczyną kosmicznego niepokoju na najbliższe dziesięciolecia. Dlatego z misją ratunkową na planetę Mack rusza nieustraszona grupa Mikrusów oraz, osobno, Ihil Książę Wybrzeża. Końcówki łatwo się domyślić, w końcu to baśń, no nie?

"Liori" napisana jest, jak na klasyczną bajkę przystało, oszczędnie. Opisy przyrody, wygląd postaci i rozważania natury egzystencjalnej zostały ograniczone do niezbędnego minimum, co osobiście uważam za ogromny plus. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia, jak dokładnie wyglądają wymyślone przez autorkę postacie, i w sumie mało mnie to obchodzi. Opowiedziana historia jest ciepła, prostoduszna (na ile można tak określić powieść) i, co najważniejsze, zrozumiała dla młodego czytelnika/słuchacza. To książka, którą spokojnie można czytać przedszkolakowi do poduszki.

Dzieło Anny Anton zbiera solidne cięgi wśród krytyków, co jest dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Książce zarzuca się prostotę, brak wyrafinowania, naiwną fabułę, symbolicznych wręcz bohaterów i ckliwe zakończenie. Może się mylę, ale są to chyba cechy dobrej bajki, która oprócz zabawienia odbiorcy ma go także nauczyć prostych, ale fundamentalnych życiowych prawd - uczciwości, prawdomówności, pomocy bliźniemu, poświęcenia, hartu ducha. "Liori" w roli nauczycielki sprawdza się znakomicie.

Komentarze  

 
0 #1 anna 2015-01-11 20:59
Dzięki za dobre słowo! Pozdrawiam!
Cytować
 

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież