Krystyna Mirek "Polowanie na motyle" (G+J)

  • Drukuj

W codziennym życiu ciągle za czymś gonimy. Za miłością, szczęściem, zabawą, spełnieniem, pieniędzmi. Każdy z nas idzie swoja ścieżką, która nie zawsze do łatwych i przyjemnych należy. I tak też jest właśnie z Klaudią, Kasią i Weroniką. Tak podobne, a jednak inne. Ich losy splatają się i przeplatają. Kobiety dokonują nieraz trudnych wyborów, by za kolejnym zakrętem losu odnaleźć kolejną namiastkę szczęścia.
Historia trzech dziewczyn, w której niebagatelną rolę odgrywają postaci drugoplanowe. Czasami nawet zaciera się ta wątła granica kto gra najważniejsze role.  Mnie osobiście urzekła Babcia Wiktoria.

Pokazała,że bez względu na wiek, pochodzenie, postęp  technologiczny można zawalczyć o siebie i swoje marzenia, jej słowa:

”chciałabym jeszcze raz w życiu poczuć motyle w brzuchu… Nie, nie takie… nie szukam romansu , tylko poczucia, że dzieje się coś niezwykłego, że życie pędzi przed siebie, a ja z nim, nie obok. Bez takich przeżyć człowiek umiera”,

pokazują, że wszyscy chcemy marzyć  i dążyć do spełnienia marzeń. Nawet jeżeli oznacza to złamanie jakichś konwenansów.
W powieści Krystyny Mirek nie ma barier nie do pokonania. Nie ma celów niemożliwych do zrealizowania. Jest miłość, przyjaźń, szacunek. Jednak wartości te nie przychodzą żadnej z bohaterek łatwo. Każda z nich na swój pokręcony sposób próbuje ułożyć sobie życie tak, aby nie tylko być szczęśliwą, ale i szczęście dawać.
Kasia za tytułowe motylki w brzuchu zapłaciła wysoką cenę. Klaudia przekonała się, że motylki w brzuchu bolą. Weronika. Weronika pomimo motylków musi walczyć z przeciwnościami losu i lękami męża. 
Wszystko zaczyna się od wesela. Nie byle jakiego zresztą, bo która z nas nie chciałaby, aby odbyło się w romantycznej scenerii starego sadu? Od tego momentu los nie oszczędza ani dziewczyn, ani ich najbliższych. Ogniwem scalającym całą powieść, przynajmniej dla mnie, jest Weronika. To od jej ślubu zaczyna się opowieść, od jej wyjątkowego dnia, wraz z którym przychodzą zupełnie zwyczajne problemy. Mąż ciągle martwiący się o rodzinę, dotychczasową, i tą którą dopiero tworzy. Początkowo nieświadomy, że od tego dnia założył prawdziwą rodzinę. Problemy finansowe, brak pracy i perspektyw zmuszają Weronikę i Konrada do wyjazdu do Niemiec. Tam Weronika w zupełnie naturalny sposób zaprzyjaźnia się z dziewczyną o imieniu Klaudia, która od dawna kocha się w jej aktualnym mężu. Tajemnica połączy dziewczyny. I to właśnie ta tajemnica scala i nadaje biegu. I na tej Tajemnicy  powieść kończy swój bieg, przynajmniej dla czytelnika. 
Weronikę i trzecią z głównych bohaterek-Kasię łączy prawdziwa przyjaźń od dawna. Nie raz i nie dwa ratowały się wzajemnie z opresji. Można by nawet pokusić się o stwierdzenie, że małżeństwo Weronika zawdzięcza właśnie Kasi. Lecz gdzieś po drodze Kaśka pogubiła się, za co zapłaciła wysoką cenę. Zaryzykowała własną reputacją, objętością portfela, a przed wszystkim złamanym sercem.
A ja  głowie wciąż mam słowa Wilkowej, jednej z ważnych postaci dla Klaudii:

„Nigdy nie dostaniesz wszystkiego. Im dłużej żyję, tym bardziej utwierdzam się w tym przekonaniu. Cała sztuka na tym polega, żeby nie gonić za niemożliwym. Wszystkiego nikt nie osiąga. Musisz wybrać to, na czym ci najbardziej zależy. To ciekawe, ale najczęściej są to trzy rzeczy, jak w bajce trzy życzenia do złotej rybki. Jeśli przekroczysz limit, tracisz wszystko. Ludzie najczęściej przekraczają i dlatego są nieszczęśliwi.”


Bo w życiu trzeba znaleźć złoty środek, ostaję i opokę. Pisać o „polowaniu na motyle” można długo i wyłącznie pozytywnie. Może dlatego, że każda z nas w jakiś sposób widzi siebie- pragnącą tych motylków w brzuchu i szczęścia, do którego droga najczęściej kręta i wyboista.
Jestem na stanowcze tak! I polecam bardzo gorąco.