"Puder i pył" Zbigniew Białas (MG)

 Są książki słodkie jak sok malinowy oraz takie, które smakują jak wytrawne wino i słone paluszki. Do tego drugiego typu zaliczyłabym znakomity „Puder i pył”, czyli drugi tom „kronik sosnowieckich”, które napisał – urodzony właśnie w Sosnowcu - Zbigniew Białas, anglista, literaturoznawca, profesor nauk humanistycznych, tłumacz, autor trzech rozpraw o literaturze postkolonialnej i podróżniczej, a prywatnie miłośnik opery, wędkarstwa i krajów skandynawskich.

Kiedy przeszło rok temu przeczytałam „Korzeńca”, żywiłam nadzieję na kontynuację, a po zapowiedzi – czekałam z niecierpliwością. Oczekiwaniom stało się zadość.

Oto powracają na kartach powieści m. in redaktor „Iskier” Walerian Monsiorski - prowadzący prywatne śledztwo w sprawie  zabójstwa glazurnika, wdowa  pisząca romanse w odcinkach pod pseudonimem Klandestyn Bizukont, doktor Mojkowski, Hanka i Heniek, fińska bona,  fabrykant Dietel, poeta Meyerhold, Emmanuel Appel, Izabela, aptekarz z żoną, oraz Janek, któremu Cyganka wywróżyła, że zostanie sławnym śpiewakiem. Wiodącą postacią jest komendant policji, hrabia Eugeniusz Dąmbski, który  spotyka  zjawiskową kobietę - aktorkę Polę Negri.

Wszyscy stają u progu nowej rzeczywistości, nadchodzi bowiem dzień 11 listopada 1918 roku. W wielokulturowym tyglu, jakim był ówczesny Sosnowiec, wrze. Panują rozmaite nastroje. Do kwestii politycznych, historycznych, narodowościowych dochodzą  codzienne problemy bohaterów, w tym perypetie uczuciowe. Oprócz bogatej warstwy obyczajowej znalazł się też wątek kryminalny i rozwiązanie detektywistycznej zagadki.

Charakterystyczną cechą prozy Z. Białasa jest mocna pozycja narratora, który zwraca się do czytelnika, „wtrąca się”. Tym samym wzmocniona zostaje fikcyjność fabuły i  podkreślony fakt kierowania światem przedstawionym przez autora. Nie brakuje poczucia humoru, świetnych dialogów i scen. Słowo uznania należy się  również za sam tytuł. Ten zwrot, użyty przez jedną z postaci,  nie tylko kojarzy się z biblijnym prochem - symbolem przemijania czy  marności, nie tylko przywodzi na myśl tekst „Roty” i idee niepodległościowe, ale i podkreśla - wszak puder to kobiecy atrybut – rolę kobiet w fabule. Trzeba przyznać, że damskich sylwetek jest tu sporo, a wszystkie  żywą, ostrą kreską naszkicowane, wyraźne i prym wodzące.  
„Puder i pył” to utrzymana w klimacie retro pocztówka z przedwojennego Sosnowca. Niby w sepii - lecz pełna barw, nasycona lokalnym kolorytem. To jakby zatrzymany w czasie kadr z dawnego filmu, który choć „niemy” - przemawia do odbiorców wielością dźwięków i subtelnością tonów. Lektura urocza, choć specyficzna, nie każdemu może odpowiadać. Osobiście jej klimat bardzo przypadł mi do gustu. Polecam, najlepiej w komplecie z „Korzeńcem”.

 

 

 

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież