"Jak oddech" Małgorzata Warda (Prószyński i S-ka)

Małgorzata Warda – pisarka, felietonistka, matka, autorka siedmiu powieści. Jej ostatnia „Jak oddech” relacjonuje bardzo prywatne, wręcz osobiste, przeżycia z wielkiej tragedii, z którą bohaterom przyszło stanąć oko w oko. Autorka na wstępie wyjaśnia: „Pomysł tej książki zrodził się, gdy śledząc losy zaginionych osób, zapoznałam się z historią Johnny’ego Goscha, poszukiwanego w Ameryce chłopca, którego wizerunek jako pierwszy w latach siedemdziesiątych znalazł się na kartonie mleka. Rodzice Johnny’ego przeżyli dramat, kiedy jakiś czas po jego zaginięciu ktoś podrzucił im na ganek domu kopertę ze wstrząsającymi zdjęciami ich dziecka”.

Dwudziestojednoletni Staszek wychodzi rano z domu i już nie wraca. Zostawia otwartego laptopa, na parapecie brudny kubek po kawie oraz wszystkie swoje rzeczy, w takim stanie, jakby za chwilę miał wejść do pokoju.

Jeżeli mamy do czynienia z dzieckiem, policja działa natychmiast, ale zupełnie inaczej rzecz się ma, gdy znika osoba pełnoletnia. Ich działania zaczynają się dopiero po upływie 48 godzin i tak też się stało w powieści „Jak oddech”. Poszukiwania, przeczesywanie lasu, rozwieszanie plakatów z podobizną zaginionego, interwencja w telewizji, przepytywanie sąsiadów oraz współpracowników Staszka. Małgorzata Warda słusznie zauważa, że te 48 godzin to zbyt długi okres, podczas którego wszystko może się wydarzyć, a rodzina jest bezradna, odchodzi od zmysłów i zadaje sobie mnóstwo pytań: Co się dzieje z moim dzieckiem? Czy żyje? Czy dotarł do pracy? Czy ktoś go widział? Dokąd się udał, gdy zamknął za sobą drzwi mieszkania? Pytania narastają, tak samo jak w życiu, tak i w powieści gdańskiej pisarki piętrzą się z każdą kartką lektury.

„Jak oddech” to bardzo przejmująca i poruszająca opowieść. Autorka zastosowała retrospekcje, aby w przepiękny sposób opisać przeszłość oraz związek Jasmin z zaginionym, ukazać łączącą ich od najmłodszych lat więź. Bohaterka i jednocześnie narratorka cofa się wstecz, z detalami przedstawiając ich wspólne dzieciństwo, lata młodości, a będąc w czasie realnym skrupulatnie informuje czytelnika o postępach w śledztwie. Jasmin wierzy, że właśnie owa więź, którą zbudowali ze Staszkiem jest wyjątkowa i szczególna. Unikalna. Że dziewczyna będzie wiedziała, ba! będzie czuła, jeżeli coś złego się stanie:

„Nie wiem, jak długo leżę w bezruchu, ogarnięta wrażeniem, że stało się coś złego. Mija jeszcze kilka chwil i wtedy przychodzi ta świadomość. Ktoś nie żyje – myślę przytomniejąc. Ty nie żyjesz.” [i]

Odniosłam wrażenie, że cała powieść to bardzo prywatny dziennik spisany przez Jasmin. Nawet zaryzykuję stwierdzenie, że to coś na kształt peanu pochwalnego na cześć Staszka. Narratorem, jak już wspomniałam, jest Jasmin i to ona w „Jak oddech” kieruje swoje myśli i słowa pośrednio do czytelnika, a bezpośrednio do ukochanego Staszka.

Ważną rolę w historii spisanej przez Małgorzatę Wardę, odgrywają postacie matek głównych bohaterów. To przyjaciółki z dzieciństwa. Są zupełnie skrajne: jak ogień i woda, ale łączy je wspólna, dość traumatyczna przeszłość. Alicja – matka Staszka – stara się być dobrą matką. Renata – rodzicielka Jasmin -  to obraz idealny. Ale i ona dostrzega, w którym momencie i jaki popełniła błąd. Pod względem materialnym zdecydowanie lepiej powodzi się właśnie jej i jest w stanie dać swojej jedynaczce wszystko, czego ta zapragnie. Niewątpliwie ma to wpływ na dalsze losy zarówno Staszka jak i Jasmin, ale ocenę obu pań zostawiam czytelnikowi.

Jedyny minus, któremu przyszło stawić mi czoło już od pierwszych stron powieści, to imię głównej bohaterki. Zupełnie nie przypadło mi ono do gustu i nawet po przeczytaniu książki nie potrafię umiejscowić w Trójmieście dziewczynki o takim imieniu. Ale o gustach się nie dyskutuje, co dla jednego jest piękne, dla drugiego... wiadomo!

„Jak oddech” Małgorzaty Wardy serdecznie polecam wszystkim tym, którzy lubią dobrą literaturę, którzy rozkoszują się każdym zdaniem, czy słowem w powieści. Ta nietuzinkowa książka, dramat i powieść obyczajowa w jednym, to historia na najwyższym poziomie i nie zawiedzie się nikt, kto po nią sięgnie.



[i] „Jak oddech” – Małgorzata Warda, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, strona 17.

 

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież