"Nałóg" Anna Nitka (Novae Res)

 Czasami nie trzeba pisać wielu tomów, czy grubych pozycji, aby móc stworzyć coś pięknego.  Zanim przejdę do oceny jej wnętrza przez chwilkę porozmawiam o jej wyglądzie.  

Książka jest cieniutka ze skrzydełkami. Utrzymana w kolorystyce szarości, czerni, bieli i niebieskości przedstawia kobietę, wypatrującą przez okno. Kartki są koloru beżowego, a czcionka przyjemna dla oka. Powieść ta przypomina dziennik, bowiem zamiast rozdziałów mamy podane dni oraz daty. Brak spisu treści, czy ozdobników. Ocena ogólna: 5

,,Nałóg” to pozycja, przedstawiające  miłość, jako uzależniające uczucie, które może być destrukcyjne, a zarazem potrzebne by prawidłowo funkcjonować.  Powiem krótko, nie polubiłam głównej bohaterki Marceliny, jednak co trzeba przyznać jest wykreowana bardzo dobrze. Dlaczego jej nie darzę sympatią? Po pierwsze jako kobieta dwudziestojednoletnia zachowuje się momentami jak mała dziewczynka, której zabrano lizaka. Owszem, co zalicza się na ogromny plus, autorka w genialny sposób przedstawiła aspekt psychologiczny osób cierpiących na depresję. Jednak jak wspomniałam wcześniej, Marcelina jawiła mi się jako kobieta wyrafinowana, wykorzystująca mężczyzn dla swoich przyjemności. Wielokrotnie autorka powtarza  czytelnikowi, że została ona zraniona i porzucona przez mężczyznę, jakiego kochała nad życie. Nie będę zdradzała fabuły, ale chciałam pokazać, jak sprzeczna jest postać tej kobiety. Z jednej strony ma żal do mężczyzn, z drugiej wyzyskuje ich dla własnych celów. Gdzie tu logika ? Adam przystojny, ciepły i cierpliwy ratownik medyczny zakochuje się w naszej bohaterce. Stara się zdobyć serce tej zimnej i zamkniętej w sobie Marceliny.  To chyba on może wzbudzić w nas jakieś pozytywne odczucia, przynajmniej ja tak uważam. Ponarzekałam troszkę na bohaterkę, aczkolwiek sama fabuła jest  ciekawa i wielokrotnie skłoniła mnie do refleksji. Mądre myśli towarzyszą nam przez większą część powieści. Pomimo, iż mam jakieś „ale” co do bohaterki to reszta wypada wspaniale i nie mam już żadnych zastrzeżeń. Książka ta wciągnęła mnie do swego nostalgicznego świata i co tu dużo mówić przypadła mi do gustu.

Podsumowując bohaterowie są bardzo dobrze wykreowani. Autorka w przepiękny sposób ukazuje nam różne oblicza miłości. Cierpienie, ból i rozpacz będą towarzyszyły nam przez większość tej lektury. Sam pomysł na przedstawienie tak silnego uczucia jako coś destrukcyjnego i uzależniającego było dla mnie czymś ciekawym i innym. Elementy psychologii oraz ukazanie stanu depresyjnego uważam za strzał w dziesiątkę. Morał jaki płynie z tej krótkiej, ale jakże refleksyjnej powieści, jest taki, że miłość uzależnia nas od poczucia spełnienia, szczęścia i bycia z ukochaną osobą. Pozbawieni jej stajemy się wrakiem, niezdolnym do normalnego funkcjonowania w życiu. Przeobrażamy się w  zimne i twarde figuryz lodu, nieczuli na piękno otaczającego nas świata. Polecam ją wszystkim osobom lubiącym lekką literaturę o tematyce miłosnej, skłaniającą zarazem do licznych rozważań.

 

 

 

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież